Ziewanie

Jeżeli oburzona nauczycielka doniesie ci, że twoje dziecko ziewa na lekcjach, ze stoickim spokojem wyjaśnij jej, że to wcale nie z nudów. Już ojciec medycyny Hipokrates stwierdził, że ziewanie wypędza z płuc złe powietrze i jest dobre o każdej porze dnia.

Ziewając, dotleniamy mózg, który dzięki temu lepiej i sprawniej pracuje. Mały człowiek jest wtedy bardziej skoncentrowany i ma więcej energii. W sytuacjach stresogennych przecież spłyca nam się oddech, robi się słabo, kręci w głowie. To oznaki niedotlenienia. Uczeni z Pensylwanii wysnuli teorię, że ziewamy, kiedy chce nam się spać, a musimy coś zrobić – to taki odruch broniący nas przed bezczynnością.

Znaleziono nawet przyczyny porannego i wieczornego ziewania. Rano nasz mózg chce wyrównać różnicę między stężonymi neurohormonami a hormonami, natomiast wieczorem, ziewając, rozciągamy płuca i przygotowujemy je do snu, kiedy to oddech stanie się płytszy.

Zaczynamy ziewać bardzo wcześnie, bo już w dwunastym tygodniu życia płodowego, w ten sposób ćwiczymy płuca. Co ciekawe, w tym celu dziecko ziewa do drugiego roku życia. Potem ta czynność staje się zaraźliwa – widząc ziewających mamę czy tatę, maluch sam zaczyna to robić.