Lęk i tęsknota dzieci

placzeOswajać z tym, co groźne
Moje 2,5-letnie dziecko boi się hałasu. Zaczyna płakać, kiedy włączam odkurzacz albo gdy słyszy szczekanie psa. Co mogę z tym zrobić?
Kilkulatek niewiele wie o świecie i „na zapas” boi się tego, czego nie rozumie. Jego lęki, nawet te dla nas najdziwniejsze, trzeba potraktować poważnie – nie zawstydzać dziecka i stopniowo oswajać z tym, czego się boi. I tak np. bawiąc się „w dom”, proszę udawać, że pani sprząta bucząc jak odkurzacz. Niech maluch pomoże i też trochę pobuczy. Radzę też czytać mu bajeczkę, np. o rodzince piesków i wymyślać, jak może szczekać mama, jak tata itd. Chodzi o to, aby skojarzyć to, czego boi się dziecko z tym, co zna i lubi, jak np. zabawa z mamą. Proszę pamiętać, że te wczesnodziecięce lęki są jak katar-nawet „nie leczone” przeminą.

Tęskni za bliskością mamy
Mój 3-letni synek, który chodzi do przedszkola, budzi mnie w nocy i domaga się noszenia. Nie mam na to siły, bo w ciągu dnia zajmuję się młodszą córką. Zdarza się, że nie zapanuję nad sobą i krzyknę na niego. Potem mam do siebie żal. Jak sobie z tym poradzić?
Świeżo upieczony przedszkolak (i od niedawna starszy brat) może w tym czasie szczególnie tęsknić za bliskością mamy, której przecież nie widzi przez znaczną część dnia. Noszenie w nocy na rękach to męczący sposób dopieszczania synka, warto więc wymyślić inny. Proszę powiedzieć małemu, że wyrósł na wspaniałego, dużego chłopca i nie ma pani siły go nosić na rękach (trzeba być konsekwentną w tej decyzji, żeby nie wiem co!). W zamian może pani być przy nim, aż zaśnie, głaskać go, przytulać, pośpiewać, opowiedzieć bajkę. Niektórzy rodzice zgadzają się też, by maluch przybiegał rano do ich łóżka i dosypiał. Będzie ciasno, ale… jeszcze choć trochę pośpicie.

Trudne pożegnania
Jestem mamą2-letniej Zosi. Wróciłam niedawno do pracy. Rano córka zostaje z opiekunką. Bardzo ciężko nam się rozstać. Kiedy wychodzę, Zosia krzyczy, płacze i bije mnie rączkami. Boję się, że zostawiając ją tak, robię jej krzywdę. Co mam robić?
Jeśli córka reaguje tak gwałtownym protestem tylko w momencie pożegnania, a później uspokaja się i pogodnie bawi, radziłabym dać jej czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Będzie jej łatwiej, gdy pożegnania będą serdeczne, ale krótkie. Jeśli zaś dziecko wygląda na przygnębione w ciągu dnia i czas nie przynosi poprawy, może to oznaczać, że sytuacja jest dla niej za trudna. Czasem wystarczy pół roku dłużej pobyć w domu z dzieckiem, aby dojrzało do rozstań. Może pani praca mogłaby trochę poczekać? Jeśli nie, proszę przynajmniej „powalczyć”, żeby skrócić czas rozłąki – to naprawdę ważne.