„Współcześni Amerykanie i Europejczycy bombardowani są agresywnymi reklamami przez wszelakiej maści adwokatów zdrowej żywności, propagatorów nowinek żywieniowych, producentów artykułów spożywczych, firmy farmaceutyczne i mało znanych szarlatanów, którzy oferują wszystko to, co chcemy usłyszeć o dobrym na wszystko błonniku, za pieniądze, jakie gotowi jesteśmy zapłacić.” Robert Ory, Grandma called it Roughage
Błonnik to niestrawny składnik pożywienia. Jego niewątpliwą zasługą jest zapobieganie zaparciom i hemoroidom. Obie dolegliwości są powszechnymi atrybutami współczesnego siedzącego trybu życia. Zalety błonnika wynikają z tego, że zwiększa on objętość stolca oraz utrzymuje jego wilgotność i miękkość, dzięki czemu łatwiej go usunąć. Jeśli więc nawet zalety błonnika ograniczałyby się tylko do ułatwienia defekacji, warto byłoby uczynić wszystko dla nasycenia nim naszej diety. Błonnikowi przypisuje się jednak znacznie poważniejsze zalety: zapobieganie rakowi jelita grubego i chorobom wieńcowym. Zgodnie z teorią dzieje się tak dlatego, że błonnik usuwa z jelit nie strawione resztki pożywienia, mogące kryć substancje rakotwórcze, oraz usuwa przyczyniający się do chorób serca cholesterol.
Wiele książek napisano o błonniku i opartych na nim dietach. Jak można się domyślić, przepełnione są prostymi dowodami na rzecz spożywania większej ilości błonnika. Jeśli obawiasz się nadciśnienia i masz kłopoty z sercem, wiedz, że zawsze możesz robić gorsze rzeczy niż spożywanie większej ilości błonnika i rozpuszczalnego błonnika – jest na pewno nieszkodliwy, a może pomóc. Poza tym jest naturalnym remedium na zaparcia i związane z nimi dolegliwości.
Człowiek, który powtórnie odkrył błonnik
Hipokrates, grecki lekarz żyjący 400 lat przed Chrystusem, zalecał spożywanie chleba z pełnego ziarna ze względu na jego pozytywne działanie na jelita. Rada ta miała swoje uzasadnienie, gdyż mąka razowa zawiera dużo błonnika. Współczesne błonnikowe szaleństwo pochodzi z czasów doktora Denisa Burkitta, od nazwiska którego pochodzi nazwa jednego z nowotworów – chłoniaka Burkitta. Choroba ta atakuje tkankę limfatyczną i jest rozpowszechniona w krajach tropikalnych. Podczas pobytu w Afryce w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Burkitt spostrzegł, że rodowici Afrykańczycy rzadko cierpią na nowotwory jelita grubego lub odbytnicy. Zdaniem lekarza związane jest to z łatwością, z jaką pokarm przemieszcza się przez przewód pokarmowy, co z kolei jest zasługą spożywania dużych ilości błonnika. W istocie wiele znanych mu z londyńskiej praktyki chorób, jak hemoroidy, miażdżyca, zaburzenia krążenia, przepuklina, zapalenie wyrostka robaczkowego, a nawet żylaki jest nieznanych wśród wiejskiej ludności afrykańskiej, której dieta obfituje w potrawy z mąki z pełnego ziarna, fasoli i grochu o dużej zawartości błonnika. Wychodząc z powyższych spostrzeżeń, dr Burkitt stwierdził, że ludzie Zachodu chcący uniknąć opisanych dolegliwości powinni spożywać znacznie więcej błonnika.
To, co wchodzi do naszego organizmu, musi go również opuścić. Nigdy nie odczuwamy znużenia mówieniem o jedzeniu, nie jest jednak przyjęte w towarzystwie dyskutowanie o końcu zapoczątkowywanego jedzeniem procesu – wydalaniu nie strawionych resztek pokarmowych. Na szczęście natura wyposażyła nas w doskonały system usuwania nieczystości. Pod pewnymi względami jest on znacznie bardziej wyrafinowany niż system zasilania, w którym wszystko zaczyna się od tego samego kanału. Wszystko, co musimy zrobić z jedzeniem, to zdobyć je, przeżuć i połknąć – potem „na scenę” wkracza chemia naszych organizmów.
W trakcie reakcji chemicznych atomy nie mogą ani powstawać, ani znikać. Z tego względu wszystko, co zjemy, musimy w jakiś sposób wydalić. Robimy to, wytwarzając gazy, ciecze i produkty stale. Węgiel, najważniejszy po wodzie składnik pożywienia, może być usunięty w trakcie oddychania pod postacią bezwonnego dwutlenku węgla. W ciągu godziny usuwamy około 17 litrów tego gazu. Tym sposobem usuwamy również siarkę, którą wprowadziliśmy do organizmu, jedząc cebulę lub czosnek. W tym przypadku nasz oddech ma nieprzyjemny zapach, którego przyczyną są właśnie lotne związki siarki. Dodatkowo, w sposób, o którym nie mówi się głośno, pozbywamy się węgla pod postacią metanu, któremu towarzyszą związki siarki.
Pozostałości płynnych, wraz z nadmiarem wody pochodzącej z napojów i pokarmów, pozbywamy się wraz z moczem. Wodę i niektóre zbędne substancje tracimy pocąc się. Niektóre z tych substancji, jak kwas masłowy, są przyczyną niezbyt miłego zapachu. Ale najwięcej niepokoju wzbudza usuwanie pozostałości stałych. Może być ono przyczyną wielkiego bólu, gdy stolec zostanie odwodniony i przebywa zbyt długo w jelitach. Taki stan prowadzi do hemoroidów, które są nabrzmiałymi naczyniami krwionośnymi wokół odbytu. W każdej chwili mogą zacząć krwawić i ulec infekcji. Jednym ze sposobów profilaktyki jest jedzenie większej ilości błonnika.