A co z olejem lnianym?
OLEJ LNIANY, ZWYKLE przyjmowany jako suplement, jest bogaty w kwasy tłuszczowe omega-3 i wydaje się posiadać właściwości przeciwnowotworowe. Działa jednak zdecydowanie słabiej niż kwasy omega-3 zawarte w oleju rybim, twierdzi doktor Artemis Simopoulos, szef waszyngtońskiego Center for Genetics, Nutrition and Health i autor Diety Omega (The Omega Diet, HarperCollins, 1999). Powód: olej lniany jest krótko-łańcuchowym roślinnym kwasem omega-3, który musi zostać przetworzony przez organizm na korzystne długołańcuchowe kwasy omega-3 (DHA i EPA), występujące w rybach morskich.
Teoretycznie krótkołańcuchowe kwasy z oleju lnianego są przetwarzane przez organizm w długołańcuchowe, identyczne z tymi występującymi w oleju rybim. W rzeczywistości jednak proces zamiany przebiega w sposób niewydajny i trudny do przewidzenia, zwłaszcza w przypadku kwasu DHA, istotnego składnika tłuszczów, który działa korzystnie na komórki mózgowe. Przyjmowanie dużych dawek oleju lnianego (3000 mg kwasu alfa-linolenowego) nie spowodowało w ogóle wzrostu stężenia omega-DHA we krwi osób badanych, jak pokazały testy prowadzone przez Uniwersytet Emory. Naukowcy z Narodowego Instytutu Zdrowia wykazali nadto, że kwas alfa-linolenowy zawarty w oleju lnianym nie powoduje zwiększenia poziomu DHA w komórkach mózgu.
Co zatem robić? Nie polegać na oleju lnianym w zakresie ochrony, którą skutecznie zapewnia olej rybi.
TŁUSZCZE TRANS: KATASTROFALNY WYBÓR
Ze wszystkich tłuszczów najgorsze – bardziej szkodliwe od zwierzęcych – są tłuszcze trans. Powstają w czasie utwardzania płynnych olejów w procesie zwanym częściowym uwodornieniem, który zapewnia produktom dłuższą przydatność do spożycia, ale jednocześnie zamienia „bezpieczne” nienasycone tłuszcze w szkodliwe. Występują w dużym stężeniu w twardych margarynach i roślinnych tłuszczach do pieczenia, pączkach, krakersach, ciastkach, chipsach, niektórych płatkach śniadaniowych, ciastach, plackach, niektórych gatunkach pieczywa oraz potrawach smażonych w tłuszczu utwardzanym, takich jak kurczaki, ryby i frytki.
Harwardzki specjalista od żywienia Walter Willett obarcza tłuszcze trans winą za co najmniej 30 tysięcy przedwczesnych zgonów rocznie, nazywając ich wprowadzenie do diety „największą katastrofą przetwórstwa spożywczego w dziejach USA”. Doktor Mary G. Enig, wcześniej afiliowana przy Uniwersytecie Maryland, prowadząca pionierskie badania nad tłuszczami trans, mówi: „Kilka dziesięcioleci badań pokazuje jasno, że konsumpcja tłuszczów trans zwiększa zapadalność na choroby serca, raka, cukrzycę, zaburzenia układu immunologicznego, otyłość oraz sprzyja występowaniu problemów rozrodczych”.
Co złego jest w tłuszczach trans?
Dosłownie wszystko, a szczególnie zły wpływ mają na ciała tłuszczowe we krwi, mówi Willett. Podnoszą poziom złego cholesterolu LDL, trójglicerydów, a także insuliny, zmniejszają poziom korzystnego cholesterolu HDL i indukują procesy zapalne, które mogą zwiększać podatność organizmu na ataki serca. Badania harwardzkie dowiodły, że ryzyko wystąpienia zawału mięśnia sercowego u kobiet spożywających najwięcej tłuszczów trans, głównie pod postacią margaryny, jest półtora raza większe niż u tych jedzących ich najmniej. U mężczyzn było ono ponad dwa razy większe.
Margaryna, podstępny złoczyńca
Doktor Enig szacuje, że stanowi ona od 20 do 25 procent całości spożywanych tłuszczów trans. Słynne badanie prowadzone w mieście Framingham pokazało, że przyjmowanie dziennie dodatkowej łyżeczki bogatej w tłuszcze trans margaryny o 10 procent zwiększyło u badanych ryzyko wystąpienia ataku serca. Ogólnie rzecz biorąc, im twardsza jest margaryna, tym więcej tłuszczów trans zawiera. Badania prowadzone pod egidą Uniwersytetu Tuftsa udowodniły, że jedzenie margaryny w kostce o 18 procent silniej podnosi poziom trójglicery-dów we krwi niż spożywanie margaryny półpłynnej, butelkowanej.
W rzeczywistości twarde, bogate w tłuszcze trans margaryny są nawet bardziej szkodliwe niż masło. Tłuszcze nasycone zawarte w maśle podnoszą wprawdzie poziom złego cholesterolu LDL, jednak tłuszcze trans z margaryny nie tylko robią to samo, ale dodatkowo jeszcze zmniejszają stężenie dobrego cholesterolu HDL, wyrządzając tym samym podwójną szkodę. W badaniach holenderskich okazało się, że zmniejszyły stężenie HDL we krwi badanych o 21 procent silniej niż tłuszcze nasycone. Dlatego też eksperci ostrzegają, że spożywanie tłuszczów trans jest szczególnie szkodliwe dla osób, które już mają niski poziom HDL. Co więcej, podnoszą one poziom lipoproteiny (a), innego niszczącego tętnice ciała tłuszczowego krwi.
Jaka ilość tłuszczów trans jest bezpieczna dla organizmu? Na dobrą sprawę, żadna, co potwierdza analiza wyników 59 badań diet nisko-tłuszczowych przeprowadzona przez holenderskiego naukowca Petera L. Zocka z Ośrodka Nauk Dietetycznych w Wageningen. Jest on zdania, że najlepszą strategią odżywiania nie jest zmniejszanie całościowej podaży tłuszczów, ale radykalne ograniczenie tych nasyconych i niemal zupełne wyeliminowanie z diety tłuszczów trans.
Tłuszcze trans mogą powodować lub sprzyjać pojawieniu się następujących dolegliwości:
Nowotwory: holenderscy badacze odkryli podniesiony poziom tłuszczów trans w tkance piersiowej kobiet chorych na raka sutka. Badanie przeprowadzone przez specjalistów z Uniwersytetu Karoliny Północnej pokazało, że nadmierne spożycie słodkich wypieków, olejów i przypraw bogatych w tłuszcze trans zwiększa dwukrotnie ryzyko wystąpienia polipów okrężnicy, które mogą prowadzić do raka.
Problemy rozrodcze: kobiety ciężarne i karmiące powinny ograniczyć do minimum spożycie tłuszczów trans. Badania pokazują, że u kobiet w ciąży, które mają najwyższe stężenie tłuszczów trans we krwi, siedmiokrotnie wzrasta ryzyko wystąpienia stanu przedrzucawkowego, charakteryzującego się podwyższonym ciśnieniem krwi i obrzękami. Tłuszcze trans mogą także uszkodzić płód i rozwój niemowlęcia. Matki, które spożywają tłuszcze trans, mogą je przekazać noworodkowi podczas karmienia piersią, co może mieć katastrofalny wpływ na ostrość wzroku i rozwój mózgu dziecka.
Cukrzyca: tłuszcze trans zdają się zaburzać zdolność organizmu do regulowania poziomu cukru we krwi przez zmniejszenie reakcji na hormon insuliny, co jest szczególnie niebezpieczne dla diabetyków.