Operacja Alergia – wakacyjny survival
Życie z Alergią nie jest proste, szczególnie jak się jest dzieckiem. To można zjeść, tego nie można. Położyć się na trawie – często nie można. Pobawić się z kotem kuzynki – często nie można. Do tego katar, gardło drapie, oczy łzawią, a na skórze okresowo pojawiają się swędzące jak diabli czerwone plamy. Pal licho, że wyglądają kiepsko, to jeszcze przeszkadzają, bo swędzą, od potu tylko się zaogniają i goją się długo. Życie alergika to dbanie o wiele szczegółów, nierzadko lekarstwa, szczepionki, wizyty u lekarzy. Da się z tym żyć, bo żyję z tym świństwem od ponad 25 lat, jestem sportowcem, nałogowo chodzę po górach i mam się nieźle. Zaraz zaczynają się wakacje i często nie będziemy mieli dostępu do wszystkich zdobyczy medycyny i możliwości reagowania na alergię – tak jak u siebie w domu. Przedstawiam więc skrócony zasobnik z wakacyjną sztuką przetrwania. Z góry uprzedzam – nie jestem lekarzem, a przedstawione wskazówki, sposoby działania wypraktykowałem osobiście przez lata – na mnie akurat działały.
A więc co robić w przypadku “awarii systemu”, kiedy alergia bierze górę. Zakładam, że każda osoba, która ma alergię, wie, na co jest uczulona, i ma na tyle rozsądku, aby unikać wysokiego stężenia alergenów (czyli nie wącha klombów róż, jeśli jest na róże uczulona). Są jednak sytuacje, gdy alergia dopada bez ostrzeżenia. Co wówczas …
Po pierwsze: dokonujemy wstępnej analizy sytuacji. Jeśli jest poważna (osoba zaczyna “puchnąć”, dusić się bądź okresowo traci przytomność), nie wahajmy się wezwać GOPR, ratowników medycznych lub natychmiast odtransportować “pacjenta” do najbliższej placówki medycznej. Jeśli oceniamy sytuację jako stabilną, na początku działamy we własnym zakresie.
Po drugie: zawsze nosimy ze sobą lekarstwa – nawet jeśli to jest tak łagodny lek jak przykładowo Claritine. W razie problemów brałem 2 tabletki tego leku (zamiast jednej jak zazwyczaj) i starałem się dotrzeć do schroniska/miejsca pobytu. I tu uwaga: w przypadku silniejszych leków zdecydowanie odradzam branie podwójnej dawki. Na alergię skórną w takich wypadkach przydatny jest Fenistil – najlepiej w żelu (przynosi szybko ulgę i chłodzi). Można go także stosować przeciw użądleniem owadów, oparzeniom słonecznym i oparzeniom I stopnia. Ważne jest picie wody (bo nawilża śluzówkę i łagodzi objawy, zwalniając postępowanie alergii). Woda może być chłodna, ale nie lodowata. Można wodą polewać głowę i kark, zwilżać twarz. Uwaga: (dla dorosłych oczywiście) szczerze odradzałbym leczenie alergii alkoholem, bo już i z tym się spotkałem. Teoretycznie może to zadziałać, ale większa szansa, iż może bardzo nasilić objawy.
I nie kontynuujemy wycieczki licząc, że przejdzie. Najkrótszą drogą wracamy do ośrodka, schroniska, kwatery. W ośrodku dobrym pomysłem jest wzięcie chłodnej kąpieli – najlepiej pod prysznicem. Woda nie może być zupełnie zimna, bo zbytnio wychłodzimy organizm, dobrze jest postać pod prysznicem 20 – 30 minut. To powinno znacznie złagodzić objawy, rumienie i swędzenie. Potem należy wziąć lekarstwa, jeśli wcześniej tego nie zrobiliśmy, posmarować maścią miejsca swędzące/rumienie i odpocząć, po prostu poleżeć w łóżku, w cieniu. Nadmierny wysiłek fizyczny zdecydowanie nie jest wskazany. Radzę dużo pić, napoje chłodne, ale nie zmrożone. Można zjeść loda lub wypić kefir, o ile nie jesteśmy akurat uczuleni na produkty mleczne!!!
Jeśli problem się nasila, a nie mamy możliwości skontaktowania się w szybkim trybie z lekarzem, ratownikiem, GOPR-owcem, jest jeszcze jedna technika przeciwdziałania. Należy delikwenta ustawić nad naczyniem np. stalowym kubkiem z gotującą się wodą i niech wdycha parę wodną – można to zrobić nawet na szlaku, jeśli mamy turystyczną butlę z gazem. Oczywiście, odległość między twarzą a
garnkiem powinna być bezpieczna (minimum kilkadziesiąt centymetrów), aby para nie poparzyła skóry. Tuż nad głową osoby należy rozpostrzeć parasol, pelerynę przeciwdeszczową itp., aby inhalacja była sensowna, a para nie uciekała. Tworzymy więc minimikrokilmat z ogromną wilgotnością powietrza. Czasem ten zabieg musi trwać ponad godzinę, ale może uratować życie osobie, która już “puchnie”. Mnie najprawdopodobniej kiedyś uratował.
Ostatnie słowo dotyczy ukąszeń owadów – część osób jest silnie uczulona na jad blaszkoskrzydłych (pszczół, szerszeni), szczególnie groźne są użądlenia w obrębie głowy i szyi. Takie osoby powinny mieć przy sobie odpowiednie lekarstwa antyhistaminowe – często w formie zastrzyków przeciwwstrząsowych. Czas reakcji jest tu ekstremalnie ważny. Jeśli osoba zacznie tracić przytomność, natychmiast należy wzywać odpowiednie służby medyczne, mówiąc co się stało, i informując, że osoba poszkodowana jest uczulona – ratownicy na pewno nie zbagatelizują problemu. Więcej o ukąszeniach jest w artykule Użądlenia owadów: pszczół, os, szerszeni, gdzie zapraszam. Na koniec życzę spokojnych wakacji. Mam nadzieję, że nikomu nie będzie potrzebne skorzystanie z porad przetrwania, ale pamiętać o nich warto.