Idealny słodzik

Mimo że potrafimy zaprojektować słodką cząsteczkę, istnieją jeszcze inne czynniki mogące spowodować, iż nie będzie się ona nadawać do powszechnego użytku. Większość sztucznych słodzików, odkrytych do tej pory, rozkłada się podczas podgrzewania, co jest wielką wadą, gdyż uniemożliwia ich używanie do gotowania. Ciekawe, że pierwszy sztuczny słodzik, sapa, nie miał tej wady, co tłumaczy jego popularność wśród rzymskich kucharzy. Cukier jest nadal jedynym słodzikiem, który utrzymuje, a nawet zwiększa swoją słodycz podczas podgrzewania. Świat obecnie potrzebuje sztucznego słodzi-ka, którego można by używać do gotowania, co umożliwiłoby zajadanie się niskokalorycznymi biszkoptami, tortami, szarlotkami i słodyczami. Cukier wypełnia je co najmniej w jednej trzeciej, a czasami są one nawet prawie czystym cukrem.

Idealny słodzik musi dopiero zostać odkryty lub opracowany, ale możemy już obecnie podać jego cechy: powinien być setki razy słodszy od cukru, ale o tym samym smaku i profilu smakowym; innymi słowy, powinniśmy odczuwać słodycz równie szybko, jak w przypadku cukru, i tak samo szybko przestawać ją czuć. Nie chcemy także żadnego posmaku, na przykład gorz-ko-metalicznego, jaki niektórzy czują po sacharynie. Nasz modelowy słodzik musi być, oczywiście, nietoksyczny (dziecko mogłoby zjeść całą paczkę za jednym razem) i nie może powodować psucia się zębów. Albo musi przechodzić przez nasz organizm nie zmieniony, albo – jeśli będzie przez nas wchłaniany – to musi być trawiony, tak jak inne składniki naszego pożywienia. Nie wolno lekceważyć także wymagań producentów. Chcą oni, aby był tani w produkcji i łatwy do oczyszczenia, a także miał odpowiednio długą trwałość. Powinien być rozpuszczalny w wodzie i alkoholu, odporny na działanie kwasów i trwały w wysokich temperaturach, przynajmniej w takich, jakie stosuje się podczas gotowania. Znajdź taką cząsteczkę, a zarobisz fortunę.

Wiemy, że nawet idealny słodzik nie rozwiąże problemów otyłych ludzi Zachodu, i jeśli można wyciągać wnioski z przeszłości, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie twierdził, że ów słodzik szkodzi zdrowiu. O ironio, małokaloryczne słodziki nie spowodowały zmniejszenia liczby ludzi z nadwagą. Ale to już problem socjologiczny i nie można go rozwiązać przez produkcję lepszych słodzików. W rzeczywistości słodziki mogą nawet przynosić odwrotny skutek – zachęcać ludzi do jedzenia większych ilości tzw. dietetycznego jedzenia. Ludzie ci korzystają z umiejętności chemików, aby móc pobłażać swemu niepohamowanemu apetytowi.

Wiecznie zwiększająca się sprzedaż wyrobów cukierniczych chroni producentów cukru przed bankructwem mimo widocznego spadku sprzedaży cukru, dżemów i innych surowców, używanych przez nasze matki do pieczenia tradycyjnych domowych ciast i ciasteczek. Sztuczne słodziki mogą pomóc jedynie wówczas, jeśli ludzie będą ich używać zamiast cukru i w ten sposób regulować swoją wagę. Słodycz, naturalna czy sztuczna, ekstensywna czy intensywna, nie jest czymś, czego należy się obawiać. Trochę chemii i trochę ostrożności, a można cieszyć się tą przyjemnością do końca życia, które może być nawet dłuższe i zdrowsze dzięki sztucznym słodzikom. Niczego więcej już słodziki obiecać nie mogą.