Świat odżywiania zdaje się zataczać koło i wracać do protein. W modzie znów mamy diety nimi naładowane. Po czasach diety Scarsdale’a, Atkinsa czy diety 40/30/30, białka kontratakują. I nie ma co tu zwalać winy na marketing i reklamę, ale należy raczej wreszcie zrozumieć, że diety proteinowe zdają egzaminy u konsumentów. Jeżeli z jakiegoś powodu byłyby one nieskuteczne, w rezultacie stałyby się niepopularne. Jeśli więc ci wszyscy ludzie przestrzegają diet wysokobiałkowych i tracą na wadze lub czują się lepiej, to nie ulegają zbiorowemu złudzeniu i nie mogą się wszyscy na raz mylić.
Aby zrozumieć proteiny trzeba mieć na względzie gust i preferencję większości ludzi. Co ci bardziej smakuje kawałek przyprawionego kurczaka, stek z grilla czy suchy pieczony ziemniak? Co byś wolał zjeść? Co ten wybór mówi nam o naszych wewnętrznych gustach i pragnieniach? Naukowcy odpowiedzą ci słowem „sytość”. Proteiny dobrze smakują. Smaczne jedzenie lepiej zaspokaja apetyt. Uczucie zadowolenia z posiłku zazwyczaj zapobiega spożywaniu dodatkowych kalorii. Dlatego spożywanie posiłków opartych na białku często pomaga ci jeść mniej innych pokarmów.
W badaniach przeprowadzonych przez dr Testolin z Mediolanu, podczas porównywania pokarmów wysokoproteinowych do wysokotłuszczowych i bogatych w węglowodany biorąc pod uwagę subiektywne uczucie sytości konsumenta, zdecydowanie najlepiej wypadły pokarmy bogate w białko. Mało tego, badani, którzy najwyżej oceniali ich sycące właściwości, potrzebowali później mniejszych posiłków by zaspokoić głód. Duża ilość protein oznaczała w tym wypadku około 68% wszystkich kalorii. Większość środowiska żywieniowego jest wręcz oburzona tak dużą ilością białka w pożywieniu.